Udział Kaszubów w Bitwie Warszawskiej w czasie Cudu nad Wisłą

 

            90 lat temu, latem 1920 r. nad Polską zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo. Armia Czerwona zbliżała się do wrót Stolicy. W sierpniu na Warszawę zwrócone były oczy całej Polski i Europy. W dniach 12 do 25 sierpnia rozgrywała się tzw. Bitwa Warszawska. Pod Radzyminem, Ossowem ważyły się losy niedawno odzyskanej niepodległości. Czy „po trupie Polski” bolszewicy przeniosą na swoich bagnetach obłędną ideę rewolucji światowej na całą Europę. Dla każdego, kto w pierwszych tygodniach sierpnia przyglądał się Polsce z oddali, sukces ofensywy Armii czerwonej wydawał się już faktem niemal dokonanym. Rzut oka na mapę wystarczał bowiem, aby stwierdzić, że konnicę bolszewicką dzieli od Berlina 10 dni marszu. Ponadto wojska sowieckie dotarły do Pomorza, były raptem 150 kilometrów od Gdańska.

            Cztery potężne armie sowieckie III, IV, XV i XVI w liczbie około 1,5 miliona żołnierzy znalazły się niemal na linii prawej strony Wisły skąd widać było wieże Warszawskich Kościołów (zobacz na załączonej mapce sytuację na froncie w dniu 15 sierpnia 1920 r.). Po zajęciu przez sowietów ważnego węzła kolejowego razem z miastem Działdowo, przekazali oni to miasto Niemcom do Prus Wschodnich twierdząc, że jest to miasto niemieckie.

            W podziękowaniu za przekazanie Działdowa Niemcom, niemieccy dokerzy w Gdańsku we wspólnej zmowie z sowietami od 15 lipca do 24 sierpnia rozpoczęli strajk w porcie gdańskim. Port był zamknięty dla ładunków przeznaczonych dla Polski.

            W tych dniach do Gdańska przybyły statki francuskie z bronią dla walczącej Polski. W ich ładowniach były setki tysięcy karabinów, głównie typu Mannlicher (którą to markę uwiecznił w słynnym wierszu „Bagnet na broń” poeta Władysław Broniewski). Broń i amunicja znajdująca się na statkach francuskich stojących w Gdańsku, w tak ważnym momencie, nie mogła więc dotrzeć do wojsk polskich broniących stolicy.

            Tuchaczewski dowodzący agresorami wyznaczył już datę zdobycia Warszawy na 12 sierpnia 1920 roku. Rozpoczęła się decydująca bitwa o byt Państwa Polskiego jak również o przyszłość całej Europy. Kierownictwo sowieckie było całkowicie pewne, że po upadku Polski uda im się rozpalić rewolucję w całej Europie, co nie było bezzasadne, gdyż w zrewoltowanych wówczas Niemczech do władzy zaczęli dochodzić komuniści.

            Parę dni przed Bitwą Warszawską, kiedy na Kaszubach ukazały się plakaty „Do broni, Ojczyzna Was wzywa” masowo udawali się na front ochotnicy z Kaszub. Zgłaszali się bez kart powołania. Często byli kierowani bezpośrednio na pole walki. Nie mieli dostatecznej ilości broni, często zaopatrzeni tylko w broń myśliwską. Główna koncentracje tych ochotników miały miejsce w Chojnicach i Kościerzynie. Na przykład z Kościerzyny w tym czasie co 4 godziny odjeżdżały pociągi z ochotnikami na front na czele z księżmi. Organizatorem tych ochotników w Kościerzynie był wybitny działacz niepodległościowy – Powstaniec Wielkopolski Jan Gończ, który walczył razem z nimi w decydującej bitwie na przedpolach Warszawy pod Radzyminem i Ossowem w czasie „Cudu nad Wisłą” (por. Jan Gończ w czasie II wojny światowej był dowódcą Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski na powiat Kościerski. Był również Dokumentalistą i Kronikarzem Gryfa. Zamordowany został skrytobójczo w marcu 1945 r. przez polskojęzyczną grupę Gestapo przemianowaną na UB po 1945 r.).

            Sytuacja była więc bardziej niż tragiczna, wróg stał u wrót stolicy, a nowotworzące się ochotnicze oddziały, chcące bronić ojczyzny z uwagi na brak broni z konieczności uzbrajano w kosy (zob. zdjęcie Defilada Oddziałów Armii Ochotniczej – robotnicy-kosynierzy, sierpień 1920 r.).

            Wówczas w momencie maksymalnego zagrożenia z pomocą pośpieszyli niezawodni Kaszubi. Statki francuskie wypłynęły z Gdańska i przybyły na redę polskiego wybrzeża. Zakotwiczyły na redzie ówczesnych wiosek Gdynia, Oksywie i Mechelinki. Wtedy z inicjatywy między innymi gdyńskich rodzin Grubbów, Skwierczów, Dorszów, Wojewskich, Krauzów z Pierwoszyna, rybaków z Mechelinek szkutami z Rewy rozładowano statki na redzie. Wyładunki broni odbywały się przy wysokiej, wzburzonej fali, podpływali do burt zakotwiczonych statków francuskich, przeładowywali na swoje łodzie rybackie broń i amunicję przewożoną następnie na ląd, narażając przy tym maksymalnie swoje życie i mienie.

            Następnie pociągami z Gdyni broń i amunicja na czas dotarły do walczącej Warszawy. Wtedy cały Naród zjednoczony w Bogu pokonał bolszewików pod Warszawą. Zwycięstwo przychodzi 15 sierpnia w Święto Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny w czasie „Cudu nad Wisłą”. W ten sposób obronili Polskę i całą Europę przed czerwoną zarazą.

            Trudno dziś ocenić, jak wielkie to miało znaczenie dla losów wojny. Faktem jednak jest, że uzbrojenie to w przededniu Bitwy Warszawskiej trafiło na front, ochotnicze oddziały zamieniły kosy na karabiny, a Armia Polska dzięki „gdyńskiemu przeładunkowi” była lepiej uzbrojona niż sowiecka. Na pewno „gdyński przeładunek” dokonany przez bohaterskich Kaszubów walnie przyczynił się do odniesienia zwycięstwa pod Warszawą.

            W tych okolicznościach kiedy Niemcy w Gdańsku razem z sowietami w chwilach zagrożenia bytu Państwa Polskiego blokowali wyładunki ważnych dla Polski towarów, wszyscy Polacy uświadomili sobie, że budowa własnego portu w Gdyni jest sprawą życia lub śmierci. O potrzebie budowy własnego portu w Polsce były przekonane nie tylko elity rządzące, co było zrozumiałe, ale cały Naród. Spontaniczna pomoc Gdyni dla walczącej Warszawy uświadomiła rządzącym, że tam na Pomorzu w rejonie Gdyni znajdują się nie tylko dogodne warunki ukształtowania linii brzegowej do budowy portu, ale żyje tam oddane Polsce społeczeństwo.

            Kiedy rozpoczęła się budowa portu przyjeżdżali do Gdyni niezwykli ludzie z całej wtedy „Wielkiej Polski”. Wszyscy oni niezależnie od tego jaką funkcję pełnili podczas budowy mieli świadomość, że realizują „misję dziejową” dla Polski.

 

90 lat temu pod Warszawą Polacy obronili Niepodległość Polski i Europy

 

            Załączona mapka pokazuje pozycję z 15 sierpnia 1920 r. wojsk polskich i sowieckich pod Warszawą. Uwidacznia, że atak wojsk polskich dokonany został w rejonie Dolnego Wieprza w kierunku na północ. Ten genialny atak na wojska sowieckie poprowadził do zwycięstwa sam Wódz Naczelny Józef Piłsudski.

            W dniach od 12 do 25 sierpnia rozgrywała się Bitwa Warszawska zwana „Cudem nad Wisłą”, która została rozstrzygnięta na korzyść oręża polskiego. Operacja warszawska stanowi jedno z arcydzieł sztuki wojennej. Historia Narodu Polskiego została tym samym upiększona kartą, której podobne zdarzają się raz w ciągu stuleci. Wojskowa literatura sowiecka, tajemnicę zwycięstwa polskiego upatruje w trzech czynnikach, którymi są: genialność planu polskiego naczelnego dowództwa (Piłsudski), zupełne zaskoczenie kwatery głównej Armii Czerwonej wywołane przez nagły zwrot zaczepny i nieoczekiwany kierunek manewru polskiego z rejonu Dolnego Wieprza na północ (pociągającego groźbę oskrzydlenia wojsk sowieckich), wreszcie szalona szybkość działań i potęga wysiłku ze strony wojska polskiego, któremu dowódcy sowieccy nie mogli przeciwstawić żadnego zorganizowanego oporu z powodu braku czasu.

            Z woli decydujących czynników państwowych obchodzi cała Polska w dniu 15 sierpnia święto swojego wielkiego zwycięstwa wojennego. Wybór dnia 15 sierpnia był podyktowany również i tym, że jest to jednocześnie święto Matki Boskiej, jedno z najuroczyściej obchodzonych w Polsce świąt i że połączenie uczuć religijnych z uniesieniem patriotycznym stanowić będzie najtrwalszy fundament wartości duchowej polskiego żołnierza. Dzień 15 sierpnia poświęcony jest chwale zwycięstwa – które stało się kamieniem węgielnym naszej niepodległości – a zatem chwale bohaterskiego wojska i Jego Wodza, którzy obronili Niepodległość Polski i całej Europy.

                                                                                                          dr Stanisław Uciński